Kiedy byłam mała, często słyszałam, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Tym bardziej, że jako dziecko ogromnie ciekawe świata, eksplorowałam go w sposób przyprawiający o stany przedzawałowe i skutkujący siwymi włosami na głowie mojej Mamy.
W miarę jednak dojrzewania jako profesjonalistka odkrywałam, że to stwierdzenie wynika z braku pomysłów na zagospodarowanie ciekawości człowieka małego i dużego. I że w zasadzie, nie ma ono odbicia w praktyce zawodowej. Studiując pilnie człowieka w relacjach zawodowych odkryłam, że ciekawość jest jedną z ważniejszych postaw skutecznego lidera, szczególnie w dobie agile, konkurowania innowacjami i elastycznością działania.
Bez ciekawości nie ma zmian, gdyż brakuje powodu, żeby robić rzeczy inaczej niż dotychczas. Zastanówmy się więc, w jakich sytuacjach ciekawość jest sojusznikiem lidera lub osoby aspirującej do roli lidera.
Włącz ciekawość, liderze
- Ciekawe, jak na to wpadłeś?
Zamiast oceniania na wejściu przedstawianych propozycji i efektów, szczególnie gdy różnią się od naszych oczekiwań, warto włączyć ciekawość. Pytanie „Jak doszedłeś do takiego rezultatu?” zamiast „A kto pytał o Twoje zdanie w tym temacie?” może skutkować ważnymi informacjami: że nie dość klarownie komunikujesz oczekiwane efekty, że ludziom brakuje jakiejś wiedzy lub narzędzi lub że właśnie wpadli na lepszy sposób rozwiązania jakiejś kwestii niż dotychczasowe sposoby.
- Ciekawi mnie Twój punkt widzenia
To znacznie lepsze rozwiązanie niż konstatacja „Nie masz racji” lub „Nie zgadzam się z Tobą”. Nie oznacza wcale Twojej zgody na prezentowane rozwiązanie lub jej braku. Jest otwarciem na komunikację z drugim człowiekiem i zaproszeniem do wzajemnego podzielenia się opiniami i wiedzą. Taka postawa pozwala zebrać więcej danych, a tym samym wpływa na Twoją lepszą pozycję negocjacyjną.
- To ciekawe, co mówisz
Preferuję i doceniam u ludzi taki asertywny sposób na wyrażenie zdumienia. Może on stanowić również pożyteczny zabieg, dający czas na zastanowienie się i przetworzenie tego, co właśnie usłyszeliśmy i co jest dla nas nowe.
- Interesuje mnie, co konkretnie wpłynęło na Twoją opinię
To zręczne i eleganckie otwarcie na feedback, gdy usłyszeliśmy krytyczną ocenę pod naszym adresem. Pozwala skupić się na elementach, które wpłynęły na niską ocenę i na poprawieniu ich w przyszłości. Umożliwia zdystansowanie się do tematu i „odklejenie” go od oceny personalnej.
- Ciekawe, jak do tego doszedłeś
Byłam kiedyś świadkiem rozmowy dwu menedżerek, która skończyła się nader emocjonalnie. Jedna skonstatowała „A pani jest głupia”. Na co ta druga ze stoickim spokojem stwierdziła „Ciekawe, jak pani do tego doszła”. Jasne, brzmiała w tym szczypta sarkazmu i ironii, co oznacza, że nie jest to najlepsza praktyka komunikacyjna, ale zaproszenie do dalszej potyczki 🙂 Z całą pewnością jednak druga rozmówczyni była w tej opisywanej sytuacji na wygranej pozycji.
Lider zarządzający przez ciekawość
Elastyczne reagowanie, zmienianie nieefektywnych procesów i kreowanie innowacji wymagają ciekawości. Lider zarządzający przez ciekawość to dziś cenny członek naszego zespołu. Szczególnie, jeśli odpowiadamy za HR, który powinien być dla pozostałych menedżerów dobrą praktyką i wzorem użytecznych postaw.
Zapraszam do dyskusji i prezentowania w komentarzach argumentów za i przeciw ciekawości w biznesie. Wiemy bowiem, że codzienna praca nie jest oczywista i czarno-biała.
Joanna Malinowska-Parzydło
Założycielka HRI
Ciekawość to doskonałe narzędzie pozyskiwania wiedzy. Nie tylko jeśli chodzi o odkrywanie nowych dróg i rozwiązań, ale nawet przyswajanie tej obowiązkowej, bo czyż w szkole, na studiach, kursach, szkoleniach nie uczymy się lepiej właśnie wtedy, kiedy towarzyszy nam ciekawość?
W pełni się zgadzam ze wszystkimi stwierdzeniami w poście.
Zastanawia mnie jednak pewna rzecz: szczere zainteresowanie pracą i ludźmi oznacza zaangażowanie, chęć doskonalenia i to ceni pewnie każdy przełożony, ale taka postawa wymaga zadawania pytań, które są przejawem owej ciekawości, o której jest mowa. A co jeśli szef lub współpracownicy albo nawet podwładni uznają nas za osobę niekompetentną, która widocznie za mało wie, niewiele rozumie i nie potrafi sama wyciągać wniosków, skoro tak pyta i pyta o tyle rzeczy?
O co warto pytać zawsze, bezwzględnie, których spraw nie należy pozostawiać własnym domysłom, kiedy kieruje się ludźmi, jakie pytania zdecydowanie nie należą do tych, na które można sobie samemu odpowiedzieć na podstawie własnych obserwacji?
Dziękuję za inspirujący wpis 🙂
Iwona, bardzo dobre pytania: ile i o co pytać, żeby nie wyjść na niekompetentnych! Warto pytać o to, czego nie wiemy, ale najpierw zastanowić się, czy możemy tę wiedzę uzupełnić inaczej. Dodałabym więc do powyższego tekstu zdanie, że ciekawość warto zamieniać na mądre, czyli użyteczne pytania. Pytania kompromitujące, nie są użyteczne:) Mnie zawsze pomagało pytanie pomocnicze: co osiągnę, gdy zadam to pytanie? Uzyskam odpowiedź czy kogoś zezłoszczę, rozpocznę interesującą dyskusję czy kogoś dotknę swoją nadmierną ciekawością. Pozdrawiam serdecznie!
Podoba mi się stwierdzenie „CIEKAWOŚĆ – PIERWSZY STOPIEŃ DO … AWANSU”. Treść pozostawię jako: „nic dodać nic ująć”, ale ten „awans” – tu jako synonim piekła. Nawet się zgadza, bo awans kusi jak szatan, jesteśmy ciekawi i skorzy do podpisu, to wielka okazja. Oczywiście ciężka praca to kropla krwi na podpis, awans sam nie przychodzi. Dobry menadżer piekło (awans) zamienia w raj i wznosi się wyżej, nie cofa się, może tylko nieco zwolnić zaciekawiony kolejną swoją zmianą. Dlaczego w górę z piekła do raju? Bo pierwszy stopień zwykle jest na samym dole. Pozdrawiam
Franciszku, dopiero znalazłam Twój komentarz i już odpowiadam. Podoba mi się awans jako synonim piekła, choć to czy pójdziemy do piekła czy nieba, zależy wyłącznie od naszej decyzji, a potem życia i traktowania siebie i ludzi tak, by na piekło lub niebo zasłużyć:) Pozdrowienia!