Jakiś czas temu miałam okazję wysłuchać jak Edward Stanoch z Aon Hewitt opowiadał o wyzwaniach stojących przed szefami HR. Zwrócił wtedy uwagę na to, że zintegrowana refleksja strategiczna jest jednym z najlepszych narzędzi samodoskonalenia.
Wartości autorefleksji nie da się przecenić, jest prawdopodobnie jedną z najbardziej dostępnych technik rozwojowych. W dodatku dostajemy ją w pakiecie od matki natury, zaraz po tym jak nasz mózg zaczyna działać niezależnie. Te pierwsze odkrycia, że czerwony może być gorący, że język przymarza do sopla itd. Nasze dzieciństwo pełne jest takich chwil, kiedy dowiadujemy się o świecie i sobie czegoś nowego. A potem część z nas powoli i zupełnie niezauważalnie tę zdolność traci. A szkoda.
Szkoda, bo wartość autorefleksji wzrasta wraz ze zmianą miejsca w organizacji. To ona pozwala zadawać sobie pytanie, czego jeszcze muszę się nauczyć, co powinnam w sobie zmienić. Spotkaliście kiedyś „bezrefleksyjnego” lidera? Ja niestety tak. Jego ludzie już dawno go prześcignęli, ogarnęli nową rzeczywistość a on nadal twierdzi, że to, czego nauczył się w latach 90 jest stale aktualne. Zapewne część z tamtych rzeczy nadal ma pewną wartość, jednak świat zmienia się tak dynamicznie, że ciągle na nowo trzeba badać przydatność starej wiedzy.
Stare paradygmaty przestają działać, idzie nowe
Nowe np. takie jak opisane w raporcie #Future of Jobs przygotowanym przez World Economic Forum. Jedna z części raportu odnosi się do umiejętności przyszłości. I tak w perspektywie 2020 jedną z kluczowych umiejętności będzie zdolność do krytycznego myślenia. Nie jestem psychologiem, nie wiem gdzie w mózgu umieszczona jest część odpowiadająca za ten rodzaj myślenia. Jestem jednak przekonana, że autorefleksja znacząco wzmacnia tę umiejętność. Wzmacnia, bo angażuje nasz mózg, zmusza go do przetwarzania danych i zachęca do działania. Dzięki temu możemy nie tylko zmieniać siebie, ale także kształtować świat wokół nas.
I na koniec doniesienie z „własnej działki”. Prawie zawsze proces rekrutacyjny kończę pytaniem o codzienną praktykę samodoskonalenia. I za tym pytaniem nie stoi potrzeba dowiedzenia się o wielkich osiągnięciach, takich jak ukończenie MBA czy doktorat. Chcę mieć pewność, że osoba, którą przyjmuję do organizacji wie, że będzie musiała uczyć się przez całe życie, i że ta nauka będzie składać się z małych kroków: „to zdanie zainspirowało mnie do spojrzenia inaczej na ten problem”, „stanowisko strony przeciwnej zachęciło mnie jeszcze raz do przemyślenia mich argumentów”, „reakcja mojego syna skłoniła mnie do zmiany zachowania”. Niestety zadziwiająco często po zadaniu tego pytania zapada krępująca cisza…
Życzę wielu inspirujących autorefleksji.
Maja Chabińska-Rossakowska
Założycielka HR Influencers
0 komentarzy