Jestem mamą i jestem pracownikiem. Obie te role są dla mnie bardzo ważne i nie wyobrażam sobie sytuacji, w której musiałabym rezygnować z którejś z nich.
Czy tak się da?
Gdzie leży klucz do sukcesu?
Chyba mogę powiedzieć o sobie, że mam w życiu szczęście:
- Po awansie na wymarzone i odpowiedzialne stanowisko, mój szef powiedział, że jeśli myślę o drugim dziecku, to nie powinnam tego odkładać na bliżej nieokreślone jutro. Firma na mnie poczeka, ważne, bym za kilka lat niczego nie żałowała.
- Mój drugi syn ma już 3 miesiące, a ja byłam aktywna zawodowo niemal do jego narodzin. To był mój świadomy wybór – nie wyobrażałam sobie, aby siedzieć całe dnie w domu. Po 5 miesiącach macierzyńskiego wrócę do pracy – bo ją lubię, bo jest moją pasją i daje dużo endorfin. Po tym okresie mój mąż przejmie opiekę nad synem.
Nie licz na szczęście
Myślę, że powyższe punkty to dwa istotne dowody na to, że mam szczęście w życiu. Ale, ale… Czy aby na pewno jest to kwestia szczęścia? Dlaczego, gdy słyszę z ust zachwyconych koleżanek i zdumionych kolegów „ty to masz szczęście” – coś się we mnie buntuje i krzyczy?
Bo brzmi trochę jak – Ty to masz fuksa, jesteś w czepku urodzona – czyli to, co dobre, jest ci dane za sprawą bliżej niezidentyfikowanej siły wyższej. Ot, pojawiłaś się w odpowiednim czasie i miejscu. Twoją zasługą jest wyłącznie to, że tego nie schrzaniłaś 😉
Dla mnie jednak to nie jest kwestia szczęścia,, ale mądrego „zrekrutowania” męża i szefa. W życiu wszystko może być dziełem przypadku lub świadomych decyzji. Świadome decyzje wymagają uczciwego przyjrzenia się sobie i odpowiedzi na kilka trudnych pytań:
- Co jest dla mnie w życiu ważne?
- Czemu chcę poświęcić swój czas?
- Jak chcę to uzyskać?
- Co dzięki temu stracę, co zyskam?
Odpowiadając na te pytania (często wymagające sporego wysiłku intelektualnego, choć czasami odpowiedzi płyną z wiedzy czysto intuicyjnej) mamy szansę na znalezienie w życiu miejsca dla najważniejszych dla nas osób i pasji.
Kształtuj rzeczywistość, w której żyjesz
Uważam, że mam mądrego, dojrzałego i bardzo świadomego męża. Posiada równocześnie sporo wad, z którymi nieraz walczę, ale coraz częściej akceptuję. Cenię również swojego szefa, za to, jaki jest w swojej roli. A mimo to wiem, że gdyby byli inni, nie rozumieli tego, że partnerstwo to coś, co buduje prawdziwe relacje i zaangażowanie, zapewne nie zagościliby na dłużej w moim życiu.
Sukces wynika z tego, że byli moimi świadomymi wyborami.
Pozwoliłam sobie na uczciwe postawienie sobie i im pytań:
- Czy potrzebujemy od siebie podobnych rzeczy?
- Czy funkcjonujemy w oparciu o podobny system wartości, podobne rozumienie co jest moralne, a co niemoralne?
Na koniec zaś przyjęłam odważne założenie o możliwości rezygnacji z tych relacji, gdyby okazało się, że pochodzimy z innych światów.
Chcę powiedzieć, że wszystko jest w naszych rękach, nie ma potrzeby szukania wytłumaczeń dla swojego życia w szczęściu lub jego braku. Warto budować relacje w oparciu o swoje wartości, komunikować je najważniejszym ludziom i zapraszać do swojego najbliższego „stada” tylko tych, którym jest po drodze z naszymi wartościami.
Jeśli trzeba, należy rezygnować z relacji, które nic nie wnoszą w nasze życie lub każą rezygnować z czegoś dla nas najważniejszego.
Przy takich założeniach nie ma potrzeby liczyć na szczęście czy żyć w poczuciu, że za coś komuś musimy być wdzięczny. W zamian odnajdujemy przestrzeń i energię na budowanie szczęśliwego życia i ciekawej kariery, dającej wsparcie w wychowywaniu szczęśliwych dzieci.
Czy moje doświadczenia są Ci bliskie Czytelniku? Jestem ciekawa Twojej opinii.
Anna Miśko,
Założycielka HRI High Potentials
0 komentarzy